Czy coś wspólnego może mieć jeden z najsłynniejszych graczy futbolu amerykańskiego Aaron Rodgers z przeciętną pielęgniarką*? Okazuje się, że tak – oboje wykonują zawód, w którym pozyskanie pracownika jest na tyle trudne, że oferuje mu się dodatkowe świadczenie pieniężne za samo podpisanie umowy – tzw. premię rekrutacyjną.
Taka premia od lat była popularna w świecie sportu – i tam osiągała niebotyczne rozmiary (wspomniany A. Rodgers dostał $57.5 mln za podpisanie kontraktu z Green Bay Packers). Ostatnio jednak w wielu innych branżach pozyskanie wykwalifikowanego pracownika wymaga udziału w ostrej konkurencji – można to obserwować nie tylko w branży IT, ale także w branżach związanych z opieką medyczną nad pacjentami lub osobami starszymi.
Polskie przepisy nie regulują premii rekrutacyjnej, a coraz częściej pracodawcy zgłaszają potrzebę posiadania wzoru umowy, w której taka jest przewidziana. O tym, jakie postanowienia w umowie zawrzeć, pisze Mirosława Żytkowska, lider Działu Pracy w BWHS Wojciechowski Springer i Wspólnicy.
* w tym przypadku zdjęcie jedynie przykładowe, Renée Zellweger w ogóle pielęgniarką rzecz jasna nie jest 😉